Geoblog.pl    chmiel    Podróże    Australia    Zewnętrzna rafa koralowa
Zwiń mapę
2006
21
paź

Zewnętrzna rafa koralowa

 
Australia
Australia, Cairns Reef
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 21084 km
 
Seastar
Rano stawiamy się w porcie przy odpowiednim pirsie i wsiadamy na niewielkich rozmiarów stateczek o nazwie "Seastar". Specjalnie wybraliśmy tą niepozorną jednostkę gdyż pływanie luksusowymi katamarami z orkiestrą na pokładzie i tłumem japończyków jest poprostu nudne. Na statku jest kilkanaście osób - holendrzy, fancuzi, amerykanie, japończycy. Zabierają nam buty, mówią że po pokładzie najbezpieczniej poruszać się boso. Blondynka z załogi wita wszystkich, okazuje się że to Polka! I też ma na imię Ania. Jak była mała wyjechała z rodzicami do Niemiec i stamtąd kilka miesięcy temu przyjechała do Australii. Mówi że po polsku rozmawia już tylk z mamą, ale całkiem nieźle jej to jeszcze wychodzi. Prowadzi zajęcia z tymi którzy wykupili Intro-Diving czyli jednorazowe zejście pod wodę z akwalungiem. Doświadczenie nie jest wymagane. Robiłem to na Rodos i uważam że większą frajdę sprawia pływanie z rurką.
Wypływamy na brązowe Morze Koralowe. Na niebie gęste chmury. Naprawdę niczym to nie przypomina pocztówek z egzotycznych mórz. Do tego całkiem mocno wieje. Tracimy nadzieję że w ogóle coś będzie z tego nurkowania.
W pewnym momencie dochodzi deszcz. No teraz to już jest naprawdę jak na Bałtyku wczesną wiosną. Katastrofa.
Ale im dalej od brzegu tym chmur jest coraz mniej. Woda z brązowej robi się coraz bardziej błękitna. W pewnym momencie wychodzi słońce! I wszystkie kolory się zmieniają! Jest pięknie! Tak jak na pocztówkach :-)

Michaelmas Cay
Dopływamy do wyspy koralowej Michaelmas Cay. Wyspa koralowa nie jest szczytem góry wystającej ponad morze tylko formacją koralowców która tak się rozrosła że utworzyła wyspę. Miejsce jest wspaniałe! Na niewielkim skrawku piasku (chociaż to nie piasek tylko pokruszone kawałki koralowców) gnieździ się niezliczona ilość ptaków. Po wyspie nie można chodzić, wydzielony jest tylko niewielki fragment do plażowania. Oprócz nas jest całkiem sporo innych łodzi i ciągle podpływają nowe. Napewno nie jest to miejsce odludne.
Ania bierze naszą, przywiezioną z Polski, nieprzeciekającą maskę. Ja biorę jedną ze statku. Wskakujemy z rufy do wody, od razu na jakieś 20m. Ania czuje się niepewnie więc holuję ją na płytszą wodę. Po drodze mijamy wspaniałe rafy, kolorowe rybki (nasi znajomi z Morza Czerwonego ;-) Po ok. 100m jesteśmy przy wyspce. Możemy stanąć na dnie. Moja maska niebezpiecznie przecieka więc proponuję, że wrócę na statek i ją wymienią. Za 10 minut będę z poerotem. Ania ze łzami w oczach krzyczy, że ona sama tu nie zostanie bo TU SĄ REKINY! No masz ci babo placek! Wokół dziesiątki kąpiących a rekin zje akurat ją, stojącą 2m od brzegu. No ale z kobietą nie wygrasz, będę się musiał przmęczyć z tą cieknącą maską.
Płyniemy razem wzdłuż brzegu wysepki. Woda trochę mętna bo morze jest wzburzone i porywa z dna drobinki koralowców. Ale napewno jest znacznie ładniej niż przy Zielonej Wyspie.
Co chwilę muszę się wynurzyć żeby wylać wodę z maski.
Gdy znajdujemy się w bardziej ustronnym miejscu, na dnie dostrzegam płaszczkę! Tego jeszcze w życiu nie widziałem! Czeka przy dnie, z tyłu ma wielki trujący kolec. Wynurzam się żeby pokazać Ani znalezisko ale ona już ucieka do brzegu... Płynę za nią. Ma dość. Zostawiam ją na brzegu, wróci na łódź motorówką, razem z innymi. Ja wracam na poszukiwanie mojej płaszczki. Już jej nie odnajduję ale i tak jest pięknie.

Hastings Reef
Po 1,5h wszyscy są już na statku. Płyniemy w następne miejsce, tym razem będzie to już zupełnie zewnętrzna rafa koralowa, jakieś 30km od brzegów kontynentu. Dalej jest gwałtowna przepaść, tysiące metrów głębokości, zimna woda, rekiny ludojady...
Miejsce nasywa się Hastings Reef. Znajdujemy się na środku morza, dookoła tylko horyzont. Naszym celem są brązowe płycizny na bezmiarze turkusowego morza. Nie ma tu za bardzo nawet gdzie stanąć na dnie...
Ania-instruktorka wskakuje do wody z kołem ratunkowym. Będzie prowadzić tzw snurkling-safari. Chętni mogą złapać się koła a ona będzie pokazywać ciekawe gatunki ryb, ogórki morskie, koralowce, itp. To coś dla nas!
Zeskakuję do wody. Widzę że moja Ania ma stracha przed skokiem na głębinę ale w końcu się przełamuje. Potem mówi że gdyby nie było tyle ludzi to zrobiłaby scenę za ten skok... ech kobiety.
Mam spore problemy żeby zaholować żonę do koła ratunkowego. Moja nowa maska jest jeszcze gorsza od poprzedniej. Staram się uspokoić żonę bo za chwilę utopi siebie i mnie. W końcu dopływamy do koła. Wreszcie można odpocząć. Zostawiam Anię pod opieką instruktorki i płynę na swoje własne safari. Ech, ależ tu ładnie! Przede wszystkim zachwycające są bogate formacje korali których nigdy wcześniej nie widziałem. Są rybki Nemo (Błazenki), ogromne Napoleon Fish, wielkie muszle-usta które zamykają się gwałtownie gdy się koło nich przepływa.
Kątem oka widzę że moja Ania puściła koło ratunkowe ale płynie tuż za Anią-instruktorką. Honor jej nie pozwala na bycie holowaną. Charakterek to ona ma! Dołączam więc do snurkling-safari i ubezpieczam żonę. Wiem, że da sobie radę, dopóki mnie nie zobaczy. Jak musi to zawsze sobie świetnie radzi ;-)
Ania-instruktorka wyławia z dna najróżniejsze okazy, pokazuje ciekawe ryby i formacje korali. Wypytuję ją o różne sprawy i w pewnym momencie robi się to polskie snurkling-safari. Japończycy i amerykanie przestają cokolwiek rozumieć.
Gdy Ania-instruktorka kończy imprezę, moja żona ma już dość. Wychodzi, ogrzać się na statku. Kupuje jednorazowy aparat do zdjęć podwodnych i rzuca mi do wody. Płynę zrobić kilka zdjęć temu wspaniałemu miejscu. Oczywiście zdjęcia nijak nie oddają urody rafy i bogactwa jej kolorów. To trzeba samemu zobaczyć.
Wielka Rafa Koloralowa jest jednak wspaniała! Sam już nie wiem która jest ładniejsza: ta w Morzu Czerwonym czy ta w Morzu Koralowym :-)
Siedzę w wodzie jeszcze godzinę. Pływam przy samej powierzchni i nie czuję co słońce robi z moimi plecami. Przez następne 3 dni nie będę mógł ich dotknąć...
Do portu w Cairns wracamy ok 2h. Statek jest naprawdę powolny ale za to panuje na nim wspaniała atmosfera. Wszyscy zdążyli się już poznać, pijemy piwko, rozmawiamy. Ania-instruktorka opowiada jak to dorabia sobie sprzedając niemieckie kiełbaski w nieodległej Kurandzie.

Wieczorem zjadamy dużą pizze a potem umawiamy się na wino z naszymi znajomymi polakami z Gdańska. Znów jest bardzo przyjemnie, chociaż zmęczenie szybko wygania nas do łóżek.

Jutro kończy się pierwszy etap naszej podróży po Australii. Wsiadamy w samolot i lecimy do czerwonego centrum kontynentu, do Alice Springs.

wszystkie zdjęcia: ZEWNĘTRZNA RAFA KORALOWA I CAIRNS.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
Halinak
Halinak - 2006-10-22 13:17
Jak się udała nauka nurkowania
 
chmiel
chmiel - 2006-10-25 12:31
Tym razem byl tylko snorkling:), w kilku roznych miejscach rafy.
 
Ania co leci do teściowej
Ania co leci do teściowej - 2006-11-17 00:07
Czyli nie polecacie rafy? A mówią, że najpiękniejsza ...
 
chmiel
chmiel - 2006-11-17 10:32
Każda rafka jest super. Ta w Australii oczywiście też. Ale znacznie prościej polecieć z Polski do Egiptu niż do Australii. W obu miejscach frajda z nurkowania jest podobna.
 
 
chmiel
Ania i Artur Chmiel
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 51 komentarzy51 268 zdjęć268 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.07.2005 - 15.07.2005
 
 
30.09.2006 - 11.11.2006