Caly dzien w autobusie uplywa calkiem przyjemnie. Czytamy sobie ksiazke o zakapiorach Bieszczadzkich ktora dostalismy od Spajkiego i Marty w prezencie slubnym. Świetna pozycja.
Wieczorem dojeżdżamy do Cairns. Leje w taki sposób, że wydaje nam się iż może tak padać przez kilka następnych dni. Z przystanku młoda angielka zabiera nas busem do schroniska "Dreamtime".
Podróż autobusemPo Australii jeździ wiele firm autobusowych ale dwie są dominujące: Greyhound (który niedawno przejął innego giganta McCafferty's) i Premier. Ta pierwsza jest zdecydowanie największa i ma kilka połączeń międzymiastowych dziennie. Premier natomiast jest ok. 20% tańszy ale zwykle w ciągu doby jest tylko jeden autobus. W obu firmach przysługują zniżki dla posiadaczy legitymacji YHA. Kupno biletu też wymaga rozważenia wielu opcji - są bilety na określoną ilość kilometrów, na z góry zadaną trasę, dające możliwość wysiadania i wsiadania w dowolnym miejscu lub takie przy których liczba tych stopoverów jest ograniczona do 1, 3 lub 5. Chodzi oczywiście o to żeby związać klienta z daną firmą na jak najdłuższy czas. Napewno warto to wszystko przemysleć ale zauważyliśmy, że tak naprawdę dużo zaoszczędzić można tylko przy bardzo drogich biletach. Zdecydowaliśmy się kupować bilety od-do na konkretna godzinę, najlepiej tuż przed wyjazdem. Tak aby zawsze mieć jak najwięcej otwartych możliwości. Jakość pojazdów i komfort w obu firmach są porównywalne - czyli bardzo wysokie. Przed wejściem do autobusu obowiązuje odprawa, limit bagażu wynosi 20kg. Oczywiście na mniejszych stacjach kierowca nie dysponje wagą więc ciężar ocenia na oko (na rękę ;-)
Kierowcy australijskich autobusów to temat na całą opowieść. Nie ograniczają się do podawania przez mikrofon nazw przystanków ale bardzo często świadczą darmowe usługi przewodnika turystycznego: opowiadają anegdoty o mijanych miejscach, sugerują miejsca noclegowe, zabawiają podróżnych dowcipami. Bywa w tych autobusach naprawdę wesoło. Zresztą mieliśmy wrażenie że 95% pasażerów to tacy jak my wędrowcy a tylko pozostałe 5% to miejscowi.