Geoblog.pl    chmiel    Podróże    Australia    Terenówką po piachu
Zwiń mapę
2006
15
paź

Terenówką po piachu

 
Australia
Australia, Fraser Island
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19682 km
 
Dzien zaczal sie dosyc wczesnie - bo o 5 rano,o tej porze musielismy wstac zeby zdazyc na lotnisko. Hervey Bay niby mala miejscowosc a funkcjonuje w niej kilkanascie linii lotniczych. W koncu w odleglosci okolo 0,5 km od glownego budynku znalezlismy wlasciwe wejscie. Po zalatwieniu formalnosci pilot zaprosil nas i dwojke Wlochow do samolotu ( Cessna).Nasz lot byl krociutki bo trwal okolo 10 minut, ale za to jakie widoki z gory !!! Piekny niebieski ocean,jezioro McKenzie i ...plaza....Plaza o dlugosci blisko 80 km - szeroka, nam posluzyla jako lotnisko, samochodom sluzy jako autostrada, wedkarzom jako miejsce odpoczynku...
Po efektownym wyladowaniu na plazy , zabiera nas stamtad jeepem kudlaty pracownik- tubylec - firmy Air Fraser Island,do Eurong, gdzie stoi nasz przyszly samochod. Przy wykupwaniu wycieczki powiedziano nam ze bedziemy jezdzic Suzuki Jimmny, w trakcie okazuje sie ze trafil sie nam troche inny samochod- Mitsubishi Pajero.I tu pierwsza niespodzianka- samochod ma automatyczna skrzynie biegow, lecz w zwiazku z nadmiernym zuzyciem oraz prawdopodobnie ogromnym zaangazowaniem poprzednich turystow brak wszelkich oznakowan w naszym egzemplarzu:) nawet pilot, ktory nam przekazuje samochod i daje krotki instruktaz nie wie do czego sluza poszczegolne funkcje ......
Na poczatek zachwyceni jazda po plazy robimy wiekszy odcinek okolo 50 km trzymajac sie oczywiscie lewej strony:) ogladamy charakterystyczny Eli Creek- piekna czysta rzeczka wpadajaca do morza, Indian Head i zaniepokojeni zmniejszajaca sie szerokoscia plazy ( mimo ze przyplyw byl tego dnia duzo pozniej) zaczynamy wracac.
Jeszcze bylo wczesnie wiec postanowilismy pojechac nad jezioro McKenzie, wybralismy trase, ktora wydawala nam sie najszybsza....Sam poczatek byl juz znaczacy bo nie moglismy wjechac na ta droge (wszystkie trasy na wyspie sa piaszczyste), pomogl nam pewien austalijczyk pochodzenia szwedzkiego- nie tylko poradzil zeby spuscic czesciowo powietrze z opon, ale tez nas odkopal wlasna lopata (niestey na wyposazeniu naszego samochodu nie bylo czego takiego), i przez kawalek trasy eskortowal. Na poczatku naszej jazdy cieszylismy sie z kazdego pokonanego pagorka, jednak jak juz zostalismy sami zaczela sie walka. Kazde mijanie sie z innym samochodem to byla sztuka cofania i wjezdzania jeepem w busz, oraz wracanie z powrotem na trase. Trasa ktora wybralismy jak sie pozniej okazalo byla bardzo ambitna....
Droga jest dluga - trzydziesci kilka kilometrow w dosyc glebokim piachu i przejezdzamy ja w okolo 2 godziny. Po drodze mamy kilka przerw- w tym jedna techniczna, najechalismy na kikut drewniany , ktory przebil podloge w samochodzie i wylazl pod siedzeniem - skutecznie wstrzymujac dalsza jazde. Po dobrym kilkunastu minutach mocowania sie , w srodku buszu-z ktorego zaczely wydobywac sie dziwne i niepokojace dzwieki udalo nam sie ruszyc w dalsza droge.
Dojechalismy... ., mimo, ze na ostatnim kawalku mielismy przystanki ze wzdlegu na naszych poprzednikow, ktorzy zsuwali sie z drogi nie mogac podjechac, inni zagladali nam do samochodu i sprawdzali czy nam sie uda, bo oni starali juz dluzsza chwile z boku i zastanawiali sie co robic dalej.
Jezioro jest przepiekne!!! foldery mowia prawde! woda jak na Karaibach, drobniutki piasek.....bajecznie..... Warto bylo tak sie meczyc. Wykapalismy sie, chwila odpoczynku i ruszylismy w droge powrotna. Tym razem wybralismy juz bardziej uczeszczana trase i poszlo duzo szybciej i latwiej. Szybko dotarlismy do Eurong, jednak nocleg i miejsce na campingu znalezlismy dopiero w Dilli Village (10A$ od osoby). Camping okazal sie bardzo przyjemnym miejscem, zajmowanym przede wszystkim przez australijczykow w srednim wieku, ktorzy zaprosili nas na wspolne biesiadowanie.Z przyczyn opisanych powyzej bylismy jednak tak zmeczeni, ze poszlismy spac o godz. 19:) zasunawszy wczesniej szczelnie namiot oczywiscie.

wszystkie zdjęcia: FRASER ISLAND.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
drewex
drewex - 2006-10-18 17:04
naprawde robi sie ciekawie, i zwiedzanie wyspy jeepem musialo byc super. Ania tez prowadzila, czy nie dopusciles jej do kierownicy:))) automat w teronowych samochodach sprawdza sie idealnie.
 
chmiel
chmiel - 2006-10-19 13:01
Prowadzila. Ona opisuje ten dzien ale czuje ze bede musial go opisac rowniez ze swojego punktu widzenia ;-) To byla naprawde swietna przygoda.
Pozdrawiam
 
Drewex
Drewex - 2006-10-20 14:26
To gratulacje dla Aniołka. Jestem pelen uznaja, ostatnio mialem okazje pojezdzic land roverem po duzych gorkach w lesie i wiem, ze oprocz swietnej zabawy i adrenaliny nie jest lekko.
 
 
chmiel
Ania i Artur Chmiel
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 51 komentarzy51 268 zdjęć268 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.07.2005 - 15.07.2005
 
 
30.09.2006 - 11.11.2006