Geoblog.pl    chmiel    Podróże    Australia    Wiele Głów
Zwiń mapę
2006
24
paź

Wiele Głów

 
Australia
Australia, Kata Tjuta
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22965 km
 
Dany budzi wszystkich o 6 rano. Wstajemy, otrzepujemy sie z czerownego pyłu, jemy przygotowane naprędce śniadanie, zwijamy swagi i pakujemy do busa. Po drodze stajemy na pustkowiu i zbieramy suche gałęzie - okolice kampingu na którym spędzimy najbliższą noc są ogołocone z wszelkiego ogniskowego paliwa. Drewno rachitycznych pustynnych drzew jest zaskakująco twarde i ciężkie. Ładujemy zebrane zapasy na przyczepkę. Robimy sobie zdjęcia na pustej po horyzont jezdni. Dany nie może się nadziwić że to dla nas taka frajda.

Kata Tjuta
Dojeżdżamy do Kata Tjuta co po aborygeńsku oznacza Wiele Głów. Biali osadnicy nazywali to miejsce The Olgas. Są to czerwone monolityczne skały o obłych kształtach wychodzące z płaskiej równiny i sięgające kilkuset nawet metrów wysokości. Trasa piesza którą mieliśmy pokonać jest zamknięta. Tabliczka informuje że temperatura w cieniu przekracza 36 stopni i pokonanie szlaku jest niebezpieczne. Idziemy tylko kawałek. Mimo wszystko wczoraj w Kings Canyon było bardziej gorąco. Może już się przyzwyczailiśmy do wysokiej temperatury.
Kiedy schodzimy z Kata Tjuta pojawiają się chmury i pogoda zaczyna się psuć. Ale temperatura nie spada.

wszystkie zdjęcia: KATA TJUTA.


Uluru
Podjeżdżamy pod Uluru. Z bliska skała nie wydaje się już taka jednolita. Z każdej strony są różnorodne załamania i jaskinie. Wspinac się nie można bo cały czas jest za gorąco.
Przechodzimy mały fragment u podstawy monolitu - tzw. Mala Puta. Chmurzy się coraz bardziej.
Pod wieczór podjeżdżamy na parking z którego obserwuje się zachód słońca na Uluru. Widowisko bywa podobno wspaniale. Skała zmienia z każdą minutą kolor. W pewnym momencie ma być cała czerwona. Nic z tego raczej nie będzie. Na niebie kłębi się gęsta powłoka chmur. Razem z nami na ogromny parking zajeżdżają dziesiątki autokarów. Wysypują się z nich tysiące turystów - głownie Japończycy, Chińczycy i Hindusi. Stuardzi rozlewają wino, zapalają grilla. To Ci którzy zapłacili za droższy wariant wycieczki. Ale zaczyna wiać silny wiatr, przewraca plastikowe kieliszki. Po woli do wszystkich dociera że żadnego widowiska dzisiaj nie będzie.

wszystkie zdjęcia: ULURU - ZACHÓD SŁOŃCA.


Po zmierzchu dojeżdżamy na kemping. Rozpalamy ognisko. Spod swagów złożonych na kupę wypełza waż i ucieka w mrok. Wieje bardzo mocno i zaczyna padać. Dany załatwia nam nocleg w pralni, Ci którzy się nie zmieszczą będą spali w łazience. Mamy szczęście i lądujemy w pralni. W nocy obawiam się czy potężny wiatr nie rozwali tandetnej konstrukcji. Leje. Trzeba mieć naprawdę pecha żeby na tej jałowej pustyni trafić na taką pogodę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
chmiel
Ania i Artur Chmiel
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 51 komentarzy51 268 zdjęć268 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.07.2005 - 15.07.2005
 
 
30.09.2006 - 11.11.2006