Geoblog.pl    chmiel    Podróże    Australia    Czerwone Gory Blekitne
Zwiń mapę
2006
07
paź

Czerwone Gory Blekitne

 
Australia
Australia, Katoomba
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 18574 km
 
Wczesna podbodka. Bagaze zostawilismy dzien wczesniej na przchowanie w recepcji. W malych plecaczkach mamy tylko rzeczy potrzebne na jeden dzien. Szybkie sniadanko i wychodzimy szukac naszgeo busa. Adres po ktory ma podjechac znajduje sie doslownie po drugiej stronie ulicy. Jestesmy kilka minut za wczesnie. Obeserwujemy czlowieka ktory pucje swojeg dzipa. Na szybie ma przyklejona kartke ze samochod jest na sprzedaz i ma instalacje gazowa dzieki czemu mnij niszczy srodowisko naturalne. Wyobrazacie sobie zeby w Polsce ktos napisal sobie cos takiego!? U nas przerabia sie samochody na gaz zeby bylo taniej! Australijczycy maja bzika na punkcie ochrony srodowiska.
Zaczpia nas spacerujaca staruszka. Oczywiscie pyta skad jestesmy i jak nam sie podoba Sydney. Tutejsi ludzie sa niesamowici.
Bus zabiera nas na wycieczke w Gory Blekitne oddalone od Sydney o ok 80km. Oprocz nas jest kilku Niemcow, Francuzow, Japonczykow, 2 mlode dziewczyny z Hong-Kongu. Kierowca i przewodnik zarazem ma wloskie korzenie. Gdy dowiaduje sie ze jestemy Polakami od razu popisuje sie znajomoscia slowa pepek - tak jego polscy znajomi wolali na swoje dziecko.
Najpierw ogladamu miasteczko olimpijskie. Co ciekawe wszystkie te budowle ktore podziwialismy w relacjach z Sydney 2000 powstaly na dawnym wysypisku smieci. Dzis apartamenty w ktorych rezydowali olimpijczycy zostaly sprzedane i znajduje sie tutaj ekskluzywna dzielnica Sydney. A pod tym wszystkimi sa smieci...
Kolejny przystanek: miasteczko Laura. Odbywa sie akurat miejscowy festyn. Miejscowi handluja lokalnymi wyrobami rzemislniczymi, sztuka, pamiatkami, jedzeniem. Zaskakuje aktywnosc tutejszych emerytow. Staruszkowie zreszta dominuja na imprezie.
Ogladamy miejscowe badziewka, pijemy kawe i jedziemy dalej. Dojezdzamy do kolejki linowej z ktorej ogladamy imponujaca panorame Gor Blekitnych wraz z ich najbardziej znanym fragmentem: trzema skalami zwanymi Trzema Siostrami. Potem chodzimy po lesie deszczowym. Zaskakuje nas susza jaka w nim panuje. Tutaj naprawde wszystko splonie od jednej zapalki. Potem udajemy sie do przepieknego punktu widokowego Echo, gdzie widzimy pierwszego prawdziwego autochtona. Jest to Aborygen komercyjny gdyż fotografuje się z turystami za pieniądze ;-)
Z polozonej u podnoza Gor Blekitnych Paramatty wracamy promem az do samego Sydney. Na promie po zachodzie slonca jest naprawde zimno. Walcze z Chińczykiem o dobre miejsce na dziobie do fotografowania. Obaj trzęsiemy się z zima ale ani on ani ja nie zamierzamy ustąpić...
Wracamy do naszego hostelu, bierzemy bagaze i autobusem jedziemy do centrum. Stad mamy nocny autobus 660km na polnoc do Coffs Harbour.

wszystkie zdjęcia: GÓRY BŁĘKITNE.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
chmiel
Ania i Artur Chmiel
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 51 komentarzy51 268 zdjęć268 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.07.2005 - 15.07.2005
 
 
30.09.2006 - 11.11.2006