Rano jedziemy metrem do Darling Harbour. W imponującym swym rozmachem biurze informacji turystycznej zapisujemy sie na sobotnia calodniowa wycieczke w Gory Blekitne (75A$- bez lunchu). Nastepnie idziemy na wycieczke do China Town. Po Hong-Kongu tlum Chinczykow nie robi juz na nas takiego wrazenia. Kupujemy tutaj karte pre-paid. Nasz Australijski numer to: +610434112313. Dzwoncie jak macie ochote sie zrujnowac ;-)
Potem kupujemy bilety na autobus Greyhounda do naszej nastepnego celu: Coffs Harbour (55A$, ok 600km na polnoc od Sydney). W barze salatkowym jemy drugie sniadanie.
Nastepnie wsiadamy na prom do Manly. Kolejne wspaniale widoki na miasto z zatoki. Manly to taka wakacyjna czesc Sydney: piekne paze od strony zatoki i oceanu, deptaki, sklepy z pamiatkami. Zona funduje mi imieninowa kolacje w barze sushi. Pycha! Dobra zona ;-)
Poznym wieczorem wracamy promem do Circural Quay i stad metrem do domu. Nasze King Cross to taki tutejszy Pigalak (ale bezpieczny) wiec w piatkowy wieczor kreci sie tu wiele mlodziezy.
wszystkie zdjęcia: SYDNEY 2.