Geoblog.pl    chmiel    Podróże    Australia    Przygotowania
Zwiń mapę
2006
30
wrz

Przygotowania

 
Polska
Polska, Warszawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Jedziemy do Australii w podróż poślubną! To chyba przedostatnia szansa żeby wygospodarować półtora miesiąca urlopu w tej naszej zwariowanej, rozpędzonej do granic absurdu, polskiej rzeczywistości. Następna szansa będzie pewnie na emeryturze ale nie chcemy tak długo czekać. Na bardzo szczegółowe plany nie było czasu ze wzgledu na zamieszanie przed weselem. Informacji na temat Australii jest bardzo dużo ale najbardziej pomogły nam świetne notatki Radka i Justyny Lazarowiczów . Postanowiliśmy przejechać podobną trasę co oni ale w odwrotnym kierunku. Drugim ciekawym serwisem jest Australia! ze względu na dużą ilość informacji krytycznych na temat tego kraju-raju które warto przeczytać aby się potem nie rozczarować. Poniżej zamieszczamy garść wskazówek które mamy nadzieję przydadzą się innym wybierającym się do Australii.

Wiza
Wniosek wizowy składamy przez internet. Trzeba wypełnić dość długi formularz na stronie australijskiego urzędu emigracyjnego oraz zapłacić za pomocą karty kredytowej 70A$/osoba. Już następnego dnia dostajemy maila z Hobart, że musimy dosłać PITy za ostatnie 2 lata, wyciągi z kont bankowych za ostatnie 3 miesiące, umowę o pracę Ani i potwierdzenie przyznanego urlop, dokumenty mojej firmy. Skanujemy to wszystko i wysyłamy mailem. Wizę otrzymujemy po 12 dniach, jeden dzień przed upływem terminu rezerwacji biletów lotniczych. Rada dla innych: lepiej te wszystkie dokumenty skserować i pójść bezpośrdednio do ambasady Australii w Warszawie, decyzję uzyskacie w kilka minut. Najpierw trzeba zadzwonić i się umówić. Nam termin wizyty ustalili na tydzień później więc założyliśmy że przez internet załatwimy to szybciej. Jak widać pomyliliśmy się.

Bilety
Bilety kupiliśmy w Cathay Pacyfic - liniach z Hong-Kongu. W internecie przewoźnik zbiera same pochwały, bije na głowę wszystkie europejskie linie lotnicze. Zobaczymy. Bilety koniecznie trzeba załatwiać telefonicznie (al. Ujazdowskie 20, 00-478 Warszawa
tel.: (022) 625 30 93) bo przez internet naprawdę ciężko coś znaleźć. Koszt jednego biletu 5068zł (ze wszystkimi podatkami i opłatami dodatkowymi). Strasznie drogo ale ceny u innych były podobne albo jeszcze wyższe a tu mamy dodatkowo 3-dniowy stopover w Hong-Kongu i 2 "darmowe" loty wewnątrz Australii. Wykorzystamy je na zobaczenie czerwonego centrum kontynentu: słynnego monolitu Uluru i miasteczka Alice Springs. Startujemy z Okęcia w sobotę 30 września 2006 o godzinie 15:00. Pierwszy lot: Warszawa-Londyn.

Międzynarodowe prawo jazdy
W swoich wydziałach komunikacji składamy podania, zdjęcia, znaczki skarbowe, płacimy kilkadziesiąt złotych i po ok czterech dniach stajemy się właścicielami międzynarodowych praw jazdy czyli książeczek zawierających tłumaczenie na różne (tylko europejskie!) języki tego co mamy napisane w naszych "polskich" (już unijnych) prawach jazdy. Wygląda toto naprawdę jak książeczka kołchoźnika!

Już po powrocie z Australii mogę powiedzieć, że tamtejsze firmy wynajmujące samochody nie mają nic przeciwko naszym polskim prawom jazdy. Tak samo policja (chociaż nie miałem kontaktu z drogówką). Ale oczywiście lepiej być przygotowanym.

Legitymacja YHA
Zgodnie ze wskazówkami Radka i Justyny Lazarowiczów poszedłem do Polskiego Towarzystwa Schronisk Młodzieżowych po międzynarodową legitymację YHA. Instytucja mieści się w Warszawie, przy ul. Chocimskiej 14, obskurnym budynku, trącącym zakonserwowaną komuną. Aż mi się niedobrze zrobiło. Przerwałem trzem paniom picie herbatki i dyskusję na temat najnowszych pląsów Cichopek w "Tańcu z gwiazdami". Z kwaśnymi minami dały mi do wypełnienia 2 dokumenty (jeden dla mnie drugi dla żony), skasowały 2x30zł i wypisały na starej maszynie do pisania dwie niepozorne legitymacje. Nie sądziłem, że mi się to do czegoś przyda.

Ale w Australii YHA to potęga! Na miejscu okazało się, że schroniska YHA prezentują stały (wysoki poziom), zawsze jest czysto, dostęp do internetu i przyjemna, spokojna atmosfera. Nie ma luksusów ale naprawde warto się w tych schroniskach zatrzymywać. Poza tym legitymacja YHA daje bardzo wiele zniżek na bilety wstępu do różnych atrakcji turystycznych, na przejazdy autobusami, promami itp. W czasie wyjazdu zwróciła się wielokrotne. Można ją wyrobić na miejscu w Australii ale znacznie taniej jest w Polsce. Polecam.

Przewodniki
Najlepszymi przewodnikami były dwa wyżej wymienione linki i wyszukiwarka google. Oprócz tego mieliśmy przewodnik Gazety Wyborczej ze słynnej turystycznej serii. Napisany ciekawym językiem jest jednak zbyt ogólnikowy więc w Australii niewiele z niego pożytku. Warto przeczytać przed wyjazdem i zostawić w domu - będzie pół kilo mniej w plecaku. Jedynym prawdziwym przewodnikiem wydanym w języku polskim jest przewodnik Pascala (uwaga: nie obejmuje stanu Australia Zachodnia). Zawiera nieskończoną ilość beznamiętnie podanych informacji, mapek, adresów i nr telefonów. Na miejscu bardzo się przydaje ale uwaga: do wielu zalecanych atrakcji należy podchodzić sceptycznie. W kilku proponowanych noclegach było brudno, brakowało ciepłej wody i zazwyczaj były wypełnione młodocianymi anglikami (nie pogadasz z takim no chyba, że na bieżąco czytujesz Cosmo i masz najnowszą kolekcję plakatów z Beckhamem). Po trzech zalecanych przez Pascala noclegach postanowiliśmy już więcej nie ryzykować i wybieralismy (w miarę możliwości) tylko hostele YHA.

Pieniądze
Trzeba zabrać ze sobą kartę debetową i kredytową Visa albo Mastercard. Bankomaty są niemal wszędzie. Za pobranie gotówki z bankomatu za pomocą Visy Electron mBank kasował nam stałą prowizję 10zł więc nie ma tragedii a jak ktoś chce zaoszczędzić to może pobierać jednorazowo duże kwoty. Próba zapłaty debetową Visą Electron na stacji benzynowej nie powiodła się. Karta kredytowa (z wypukłymi cyframi) jest niezbędna do wielu operacji (np. do wynajęcia samochodu). Z wymianą euro i dolarów amerykańskich też nie ma problemu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
aborygen
aborygen - 2006-09-25 17:17
woooow! milego wyjazdu :-)
 
Ania, która leci do teściowe
Ania, która leci do teściowe - 2006-11-16 11:09
To była Wasza podróż poślubna! Wspaniale :-) Dzisiaj dzwoniłam do Cathay i zaproponowali mi na marzec tą samą konfigurację lotu :-) Chyba się zdecydujemy.
 
chmiel
chmiel - 2006-11-16 11:37
Jeśli żadna inna linia nie zaproponuje Wam tej samej konfiguracji przynajmniej 10% taniej to się nawet nie zastanawiajcie. Cathay jest warty tych pieniędzy.
Pozdrówcie od nas teściową! :-)
 
 
chmiel
Ania i Artur Chmiel
zwiedził 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 52 wpisy52 51 komentarzy51 268 zdjęć268 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
08.07.2005 - 15.07.2005
 
 
30.09.2006 - 11.11.2006